wtorek, 12 lutego 2019

małżeństwo?

W internecie trwa Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa. I tak, za dużo o małżeństwie powiedzieć nie mogę - w końcu żoną zostanę, jak mówi aplikacja w moim telefonie, za 73 dni, jednak chyba 'coś tam wiem'. :) 
Mam nadzieję, że za rok nie zapomnę o tym tekście - wtedy się okaże, czy faktycznie miałam rację, czy może to tylko takie zwykłe 'pitu pitu'.

Chciałabym napisać, jakie 'zasady', dla mnie, są ważne w małżeństwie. I nie tylko - ale w ogóle w budowaniu relacji z moim mężczyzną.

1. Granice.

On jest zmęczony, a mi się zachciało tańczyć? Może chciałby wyjść na miasto w chwili, gdy mi się marzy tylko ciepły kocyk, ukochana herbata owocowa lub ciemne piwo, chipsy i oglądanie netflixa? Może on chciałby pojechać do swoich rodziców, a mi niekoniecznie marzy się rozmowa z przyszłą teściową? :) 
I łatwo powiedzieć: znajdźcie kompromis, kiedy JA wiem, co DLA MNIE najlepsze. Gdy naprawdę nie mam ochoty... siły... motywacji... 
Ale wiem też, że JEMU wcale nie jest łatwiej. 
Dlatego szukamy dobrej opcji dla NAS - choć niekoniecznie, przynajmniej początkowo, jest wymarzona. Nie musi. Nic nie musi być takie, jakie bym chciała - ważne, żeby było dobre. Żeby przynosiło wymierne korzyści dla naszej relacji, dla dobrego samopoczucia, do tego, żeby być jeszcze bliżej... A jednocześnie, abyśmy mogli się - w jakiś sposób - samotnie zrealizować. Nawet w małżeństwie.

2. Kochać innych.

To dla nas ważne. Żeby się nie zamykać w szczelnej kopule. Mimo że mamy niewielu znajomych, a jeszcze mniej bliskich przyjaciół. 
Osoby z niepełnosprawnością, którym oboje poświęcamy swój czas - choć ja bardziej, taka praca. Ogromnie ważne, aby wyjść do ludzi, również - a może przede wszystkim - tych 'z marginesu'. Chorych, starszych i biedniejszych od nas. Jeśli miłość istnieje, musi promieniować w świecie, a nie kisić się w czterech ścianach.

3. Mówić TYLKO dobrze o drugim.

Niedawno przyjaciółka zwróciła mi uwagę, że mimo 2 lat mojej relacji z Leszkiem, nigdy nie słyszała, żebym powiedziała na jego temat jakieś 'złe słowo'. To nie jest tak, że się nie kłócimy - bo się kłócimy. Staramy się jednak, aby była to kłótnia konstruktywna. Żeby nie przekroczyć granic dobrego smaku. Kłócić bez wyzwisk i przerzucania się winą. I, oczywiście, bez cichych dni - one są zupełnie niepotrzebne. 
Nie wyobrażam sobie, abym miała zasięgać 'rady' odnośnie NASZEGO związku u innych osób. Abym narzekała na mojego narzeczonego zamiast powiedzieć jemu samemu, co czuję i myślę. 
Nie chcę, żeby w nasz związek wdarły się inne osoby - dlatego daleko uciekam od tego, aby źle mówić o tym, którego kocham. Nie chcę plotkować, obmawiać czy narzekać - to nic nie zmienia. W końcu nawet najlepsza przyjaciółka nie wie, czym jest MÓJ związek, który tworzę z najbliższym DLA MNIE człowiekiem. I co jest dla nas dobre. Nawet jeśli wydawałoby się jej, że jest inaczej.


4. Teściowa

Dobrze jest mieć teściową - ale cudownie, gdy mieszka daleko od nas :) Na szczęście oboje zdajemy sobie z tego sprawę, ba - nasze mamy i tatusiowie również - że do rozkwitu dobrego małżeństwa należy 'odciąć pępowinę'. 
Wynika to z szacunku... do nich, ale i nas samych. Oni mają prawo - w końcu, nie raz po wielu latach - zająć się własnym życiem. A my mamy prawo, w pewnym wieku, założyć już własny dom.
Nie świadczy to o braku szacunku. Dobrze jest mieć dobre relacje z teściową - nawet jeśli ograniczają się one tylko do wysłania SMS-a z racji świąt, urodzin czy imienin.

5. Drobne rzeczy.

Po co kolejny kwiatek, który zwiędnie? Po co wykwintny obiad, przecież można byłoby pójść do mcDonald'sa? Czy to krótkie "kocham" napisane w SMS-ie naprawdę coś zmieni?
Można byłoby wymieniać. Ale naprawdę, drobne gesty mają ogromne znaczenie. Przypominają, że jesteśmy dla kogoś ważni. Tak po prostu.

Gdy przypomnę sobie nasze początki i 10 miesięcy jeżdżenia - głównie Polskim Busem - z Gdańska do Krakowa (i odwrotnie), to pojawia się uśmiech na twarzy. Szczególnie na wspomnienie nocnego pieczenia ciasta, robienia lasagne o 3 nad ranem (żeby była gorąca!) czy spania 2 h na dobę - bo ona wtedy była krótsza niż by się chciało. I teraz, kiedy mamy siebie dosłownie na wyciągnięcie ręki, trochę tęskno... :) Ale tylko trochę - w końcu, pod względem możliwości czekania czy gotowania NIC się nie zmieniło - dalej to robię. Bo chcę, bo lubię, bo jemu smakuje. Bo RAZEM tak fajnie zjeść. 

I można byłoby wymieniać...
A w tym wszystkim, w tej całej "miłości", którą ludzie od wieków odpisują, dla mnie zamyka się przede wszystkim: otwartość, szacunek, bliskość, przytulenie... Na siebie samych i na innych ludzi.

Tak po prostu :)

1 komentarz:

  1. Dobrze napisane. Warto jeszcze przed zawarciem związku małżeńskiego zastanowić się, jak będzie ono wyglądało, żeby potem nie było rozczarowań

    OdpowiedzUsuń